środa, 10 września 2008

KR

Krakowski czarny kot nie zawsze przynosi pecha.
Guma złapana, ale mieszkanie jest.
fot. KrzyŚ

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Skomentuję Twoją stronę, nie bloga. Jest tam bez wątpienia kilka czarno-białych perełek. Można jeszcze zobaczyć gdzieś twoje reportażowe zdjęcia?
Ps. Czy robi ktoś w Częstochowie streetphoto?
Pozdrawiam

Maciek Kuroń pisze...

Bardzo mi miło:) W sieci nie mam innej strony, na której można coś zobaczyć. Większość świeżych zdjęć można oglądać na blogu. Stronę aktualizuję co rok.
O fotografach ulicznych w Częstochowie raczej nie słyszałem.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

To dziwne, przecież to wcale nie takie małe miasteczko, a nikt się nie przechadza z aparatem dla samej chociażby przyjemności. Na początku Twojej strony są bodajże 2-3 zdjęcia utrzymane w gatunku streetphoto, ale z dalszym przeglądaniem więcej na nic podobnego nie natrafiłem, no chyba że za wyjątkiem kilku B&W które były naprawdę świetne i w tej kategorii mogłyby się znaleźć.
Ja się plątam po tutejszych ulicach od wiosny, od kiedy wpadł mi w ręce prawdziwy aparat ale spośród ludzi patrzących przez obiektyw których spotkałem, byli to sami turyści, oprócz jednego epizodu pod Tesco, kiedy zagaił coś do mnie koleś z Nikonem D2X wówczas świeżym nabytkiem i chciał przetestować Sigmę 30/1,4. Zadeklarował się że robi na ulicy. Kto to był, wiesz może?
Pozdrawiam

pjolo pisze...

Karmazyniello, koleś spod Tesco to był Piotrek Kras.
Czyli ja :)